Pan Jan miał firmę, co prężnie działała.
Egzotyczne zwierzęta do kraju sprowadzała
Pan Jan co miesiąc setki zwierząt do sklepów rozwoził
O pomoc nigdy nikogo nie prosił
Pech chciał, że któregoś letniego poranka
O pomoc musiał poprosić bratanka
“Ból straszny rozrywa mi głowę
Rozwieziesz dziś Ty zamówienie nowe”
Romek czym prędzej zadowolony do samochodu wsiada
Wiedząc, że ciekawy dzień się zapowiada
Bo klient i zamówienie wyjątkowe
W klatce czekają szympansy wesołe
Podróż się dłuży, Romek zmęczony
W leśnym zajeździe, zrobił przerwę i zasnął znużony
Do celu dojechał późną nocą
Chce się brać za klatki, lecz nie wierzy oczom
Choć małpi, to sprytny towarzysz podróży
Uciekł, zostawiając kłopot duży.
Lecz historii to dopiero początek
Nasz broker zna dalszy jej wątek.
Chcesz wiedzieć jak poradziliśmy sobie z tą niecodzienną sytuacją?
Umów się na spotkanie i opowiedz nam swoją historię.